[PL] Zimowa opieka nad instrumentem

Już w listopadzie zaczynam odbierać setki telefonów od zdziwionych rodziców i uczniów, twierdzących, że ich niedawno zakupiony instrument już się "zepsuł". Początkujący instrumentaliści doznają szoku: ich pieczołowicie pielęgnowany instrument zaczyna się rozstrajać, a czasem nawet pękać. Dlaczego tak się dzieje?

Drewno to materiał w ruchu... Jedną z jego właściwości jest higroskopijność, czyli pobieranie i oddawanie wody z i do otoczenia. Przez to w niewidoczny dla oka sposób kurczy się i rozszerza. Można by powiedzieć, że instrument, mimo wszystkich obróbek, cięć, klejeń i szlifów, nadal żyje... Niestety, różne gatunki drewna "puchną" i kurczą się nierównomiernie - znaczy to, że świerk płyty wierzchniej będzie absorbował wilgoć inaczej, niż spodnia płyta i boczki wykonane z jaworu. Ta nieregularność może spowodować zmianę nacisku na poszczególne elementy instrumentu, a co za tym idzie – szczeliny w drewnie. Aby zapobiec takim pęknięciom, lutnicy używają specjalnego kleju, który dobrze spaja każdą część, ale rozpada się pod wpływem naporu. Dla przykładu - kurcząca się pod wpływem suchości powietrza płyta wierzchnia zamiast pęknąć w najcieńszym miejscu, odklei się od boczków. Łatwiej jest wtedy dokleić taką płytę, niż wymieniać ją całą w przypadku pęknięcia.  

Kiedy wieczory zaczynają się wydłużać, a dni stają się coraz zimniejsze, opisane przeze mnie mikroruchy drewna mają szczególne znaczenie. Chociaż żyjemy w klimacie umiarkowanym, zimowe różnice temperatur wciąż mogą być ogromne. Dodajmy do tego fakt, że w domach w ruch idą kaloryfery, piece i kominki. Idealne warunki dla instrumentu, czyli temperatura od 15 do 25 stopni i wilgotność na stałym poziomie 40-60% są cięższe do utrzymania, kiedy z rozgrzanego wnętrza domu instrument kilka razy dziennie podróżuje na lekcję czy próbę. Instrument wciąż musi się dostosowywać - do temperatury w domu (nawet, jeśli już wiesz, że kategorycznie zabronione jest zostawienie go przy kaloryferze!), w samochodzie czy tramwaju, później w szkole lub na sali koncertowej. Futerał jest pierwszą linią obrony przed zimnem, ale nawet najlepszy może nie zapewnić tak stabilnych warunków, jak to potrzebne. 
 Nie każdy instrument jest tak samo podatny na zmiany temperatury i wilgotności, ale na wszelki wypadek warto podjąć kroki, aby się przed tym zabezpieczyć. Zdaję sobie sprawę, że w trakcie krótkich lekcji indywidualnych z nauczycielem ciężko znaleźć czas, aby poruszyć te kwestie. Dlatego przygotowałam zbiór porad, który pomoże Wam uniknąć wielu nieprzyjemnych sytuacji - rozstrojeń, rozklejeń i pęknięć.  

Najlepszą rzeczą, jaką możesz zrobić jest uzbrojenie się w cierpliwość. Po wniesieniu instrumentu do budynku odczekaj kilka minut, aż temperatura w futerale się podniesie. Będzie to wymagać przyjścia na lekcję czy próbę kilka minut wcześniej, ale warto poświęcić tę chwilę, żeby nie musieć później nieustannie dostrajać strun. Po kilku minutach można już otworzyć futerał i sprawdzić strój. Możliwe, że tym razem wszystko jest w porządku, bo instrument nie doznał "szoku termicznego". Jeśli jednak chcesz mieć pewność, że jest chroniony najlepiej, jak to tylko możliwe, jest jeszcze jedno proste rozwiązanie, które może w tym pomóc. Na pewno masz w domu niepotrzebny ręcznik, nieużywany szalik czy chociaż grubą ściereczkę. To również dobra warstwa izolacyjna. Wiolonczeliści z miękkimi futerałami czasem okrywają swoje instrumenty kołdrami - dla skrzypków położenie chociaż najmniejszej warstwy materiału na wierzch instrumentu zrobi ogromną różnicę. Zadbaj o to, żeby warunki temperaturowe były tak stabilne, jak to tylko możliwe. I nie bój się, jeśli mimo to instrument czasem się rozstroi. Najprawdopodobniej nic złego się z nim nie dzieje.  

Wilgotność otoczenia ma ogromny wpływ na pracę drewna, a jest naprawdę bardzo prosta w kontrolowaniu. Można to zrobić, kupując mały higrometr do futerału - to wydatek rzędu kilkunastu złotych. Jeśli wilgotność utrzymuje się na poziome 40%-60%, to znaczy, że nie musisz się martwić. Jeśli jest drastycznie niższa lub wyższa, jest kilka rozwiązań, które mogą pomóc. Rynek oferuje całe spektrum narzędzi kontrolujących zawilgocenie powietrza. Osuszacz czy nawilżacz mogą się wydawać sprzętami całkiem niepotrzebnymi, ale jeśli masz w posiadaniu dobry, lutniczy instrument, warto zainwestować w utrzymywanie go w jak najlepszym stanie. Dla początkujących muzyków dobrym wyjściem może być też rurka do futerału, którą w razie potrzeby można wypełnić pochłaniającymi wilgoć kuleczkami lub watą delikatnie nasączoną wodą.  
Smyczek również reaguje na zmiany wilgotności. Oczywiście, zawsze powinieneś uważać, czy włosie jest rozluźnione po graniu i nie za mocno naciągnięte podczas, ale zima to czas, kiedy na ten aspekt trzeba zwrócić szczególną uwagę - warto nawet kilka razy spojrzeć podczas grania, czy wrażliwe drewno pozostało w tym samym ustawieniu, w jakim było przed rozpoczęciem ćwiczenia.  

Jeśli mimo wszystko coś niepokojącego zaczyna się dziać z Twoim instrumentem - często się rozstraja, kołki nie chodzą tak jak powinny, słychać brzęki i stukanie, pojawiają się przydźwięki - może to znaczyć, że czas na sprawdzenie stanu Twoich akcesoriów. Czy Twoje struny mają więcej niż rok? Jeśli tak, zmiana jest absolutnie konieczna. Przy większej ilości ćwiczenia (ponad 3 godziny dziennie) może się okazać, że struny trzeba będzie zmieniać częściej, nawet 4 razy w roku. Samodzielna zmiana strun nie jest trudną sprawą (a jeśli robisz to pierwszy raz, warto najpierw obejrzeć film, w którym tłumaczę cały proces krok po kroku). Należy także pamiętać, że tylko struny A i E można wymienić pojedynczo. Jeśli pęknie czy zużyje się G lub D, dla najlepszego efektu należy zmienić od razu obydwie struny. Najlepiej ściągać je pojedynczo, a przed założeniem nowej lekko posmarować grafitem ołówka dołki na prożku i podstawku. Struna będzie się lepiej "ślizgała" przy strojeniu, co zapobiegnie przetarciom owijki, a w rezultacie - pęknięciom w tych strategicznych miejscach. Jeśli zdejmiesz od razu wszystkie struny, istnieją duże szanse, że przewróci się dusza - a w tym wypadku wizyta u lutnika będzie już konieczna. Warto również podczas trwania całego przedsięwzięcia kontrolować pozycję podstawka. Jeśli się przechyla podczas naciągania struny, trzeba delikatnie przywrócić go do pionu (tu również polecam obejrzeć mój film z instrukcjami). Ciężko obracające się kołki to sprawa wymagająca nieco więcej zachodu - każdą strunę z osobna powinno się odwinąć z kołka i posmarować specjalną pastą. Najlepiej wykonywać tę czynność każdorazowo podczas wymiany strun.  

Stosując się do tych rad, najprawdopodobniej unikniesz wielu nieprzyjemności, a może nawet uratujesz swój instrument przed zniszczeniem. A nawet, jeśli do końca się to nie uda i zdarzy się pęknięcie czy rozklejenie – zawsze możesz zwrócić się do mnie. Chętnie odpowiem na wszystkie pytania, telefonicznie czy mailowo.  

Comments

Popular posts from this blog

[PL] Być rodzicem muzycznego dziecka

[EN] Guest post: Practicing off-scores