[PL] Jak wybrać instrument?

Jak ważna jest jakość dźwięku w codziennym życiu? Codziennie spotykam ludzi z branży muzycznej i spoza niej, i po dwudziestu pięciu latach pracy jako lutnik nadal nie mogę jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Dla każdego człowieka ważne będą inne aspekty dźwięku, a jeśli jesteś osobą, która na jego jakość nie zwraca w ogóle uwagi, prawdopodobnie powinieneś zacząć. 
Twórcy technologii codziennego użytku wiedzą, że komunikacja międzyludzka to jedna z najważniejszych rzeczy na świecie. Bez niej nie da się wejść w relację i nie da się stworzyć dobrze działającego biznesu. W naszych smartfonach wbudowane są głośniki, które pozwalają nie tylko na to, żeby usłyszeć, co nasz rozmówca ma do powiedzenie, ale też w jaki sposób to mówi. Delikatna różnica w tonie głosu, i cała treść zyskuje nowe znaczenie. Kupujemy laptopa z wbudowanym głośnikiem dobrej firmy, żeby móc oglądać filmy czy seriale i słyszeć dialogi z drugiego końca kanapy. Znam też ludzi, którzy poświęcają majątek na zakup dobrego sprzętu, żeby móc w doskonałej jakości słuchać ulubionych płyt.  
A jak rzecz się ma do grania na instrumencie? Istnieje powiedzenie, że muzyka jest uniwersalnym językiem duszy. Nie mówi słowami, lecz emocjami, a wybór instrumentu jest jednym z kluczowych elementów muzycznego języka. Jeśli pragniesz głębokiego kontaktu ze słuchaczami, umożliwi Ci to między innymi więź z instrumentem, który nie przeszkadza, a wręcz pomaga w opowiedzeniu historii ukrytej w nutach. 

Często spotykam się z sytuacją, kiedy rodzic dzwoni przez telefon z pytaniami o różne opcje wypożyczenia i kupna instrumentu. W idealnym świecie odpowiedziałabym, żeby przyjechali na koniec świata (Zalew Wiślany to właśnie takie miejsce), zeszli do mojego warsztatu w piwnicy i razem ze mną poszukali Świętego Graala, jakim jest idealnie brzmiący instrument, a w przypadku skrzypiec  także dobrze dobrany podbródek i żeberko. 
Nie żyjemy jednak w idealnym świecie i nie każdy może poświęcić dwa dni na to, żeby spotkać się ze mną osobiście w moim domu (jaka szkoda!...). W rezultacie na telefon czy maila z zapytaniem o rozmiar muszę odpowiedzieć kierując się przeczuciem, często niedokładnie mierzonymi długościami ręki i szyi, a dźwięk... No cóż, kiedy wybór rozmiaru jest najważniejszy, a skrzypce mają być gotowe najlepiej na wczoraj, dźwięk pozostaje na drugim miejscu. 

Dla mnie wybieranie instrumentu jest jak kupowanie różdżki w magicznym świecie Harry'ego Pottera. Nie chodzi tylko o to, czy jest lutniczy, dobrze brzmiący, stary, bez pęknięć, rozklejeń i innych tego typu niedogodności, które mogłyby przeszkadzać w codziennym użytkowaniu. Mogłoby się wydawać, że wymienione przeze mnie zalety są gwarancją świetnego brzmienia, ale nie zawsze tak jest i problemu powinniśmy się doszukiwać zupełnie gdzieś indziej. Tajemnica tkwi w delikatności, z jaką prawa ręka przykłada smyczek do strun i czasie, w jakim instrument odpowie na ten ruch – i choć mógłbyś sobie wyobrazić, że toporne, grube drewno będzie potrzebowało zdecydowanej, mocnej ręki, a delikatny instrument odpowiednio lżejszego podejścia, to nie ma tu różnicy, czy smyczkiem operuje kobieta, czy mężczyzna.
Zmiany w grubości materiału są praktycznie niezauważalne gołym okiem nawet przez doświadczonego lutnika. Dopóki nie nastąpi fizyczny kontakt między Tobą a instrumentem, nie masz pojęcia, czy będzie pasował właśnie Tobie. Zwłaszcza, że jeśli chodzi o komfort pracy na instrumencie, w grę wchodzi jeszcze kilka innych czynników - grubość szyjki (chwytni, gryfu), menzura (czyli odległość pomiędzy górnym prożkiem a podstawkiem), sam łuk podstawka, ustawienie duszy... Można by wymieniać w nieskończoność. Niektóre z nich lutnik może ustawić i dopasować kierując się uwagami grającego (zmienić ustawienie duszy czy łuk podstawka), inne, jak grubość drewna, nie nadają się do zmiany. Zaczynasz już rozumieć mój punkt widzenia? 
Zamawiając portret u malarza, możesz wysłać mu zdjęcie. Możesz też poznać go osobiście i pozwolić, by zamknął w pociągnięciach pędzla nie tylko rysy twarzy, ale też odbicie niepowtarzalnej osobowości i „błysku” w oku. Choć kiedyś zajmowałam się malarstwem, poświęciłam swoje życie tworzeniu instrumentów. Chciałabym jednak, żeby mój każdy klient mógł mieć swój portret odbity w tym niepozornym kawałku drewna.
  
Nie chcę oczywiście powiedzieć, żebyście przestali do mnie dzwonić. Wręcz przeciwnie, dzwońcie, zamawiajcie, wysyłajcie zdjęcia (zrobiłam się naprawdę dobra w robieniu świetnych podbródków na podstawie nadesłanych zdjęć szyi i jestem chyba jedynym człowiekiem na świecie, który kiedykolwiek spróbował to zrobić), piszcie maile. Ale, moi drodzy – rodzice, dzieci, studenci Akademii, miłośnicy i amatorzy muzyki – jeden raz w roku zróbcie sobie wolne. Przyjedźcie na kawę. Porozmawiajmy. Wybierzmy coś razem. Pozwólcie mi obserwować waszą relację z teraźniejszym instrumentem, żebym mogła w pełni zrozumieć wasze potrzeby dotyczące nowego. Połączenie między muzykiem a jego instrumentem jest tak niesamowite, że słyszałam już tysiące historii o tajemniczych „wibracjach” i przeczuciach, kiedy dotyka się tego właściwego instrumentu po raz pierwszy. Należysz do grona wybrańców, jeśli kiedykolwiek to poczułeś, a jeśli nie, będę szczęśliwa, mogąc Ci w tym pomóc. 

Comments

Popular posts from this blog

[PL] Być rodzicem muzycznego dziecka

[EN] Guest post: Practicing off-scores

[PL] Zimowa opieka nad instrumentem